Nareszcie coś ruszyło. Poranna waga: 53.7
Dobrze, że nic nie narobiłam sobie tym przedawkowywaniem tabletek na tarczycę, bo przyznaje, był to skrajna nieodpowiedzialność i żałuję tego. Już wszystkie objawy przeszły, serce mi nie kołacze, także jest oki.
Dzisiaj mój 10 dzień, nadal nie czuję głodu psychicznego.
Co do tej czekolady kochanej, nie dążę do anoreksji, chcę schudnąć parę kilo i utrzymywać tą wagę, to wszystko. Czekolada mi nie przeszkadza, a dzięki niej nie mam ochoty przez cały dzień na żadne słodycze, ani inne świństwo.
Latające masło, a więc specjalnie dla Ciebie coś o mojej wadze, haha.
Od zawsze miałam problemy z wagą, wynikały one po części z problemów z tarczycą, ale ja sama (jak i moja rodzina, którą też za to trochę obwiniam, bo w końcu byłam dzieckiem) przyczyniłam się do swojej 'otyłości'. Moja najwyższa waga: około 74kg. Miałam wtedy może jakieś 10 lub 11 lat. Zaczęłam stopniowo chudnąć w wieku 13 lat. Rok później we wrześniu ważyłam już 52kg. Następnie moje 'odchudzanie' zaczęło przybierać niezdrową formę i moja końcowa waga z którą trafiłam na oddział to 42.8. Nie uważam, że przy tej wadze mój organizm był jakoś skrajnie wycieńczony, ale...
W szpitalu trochę posiedziałam i przytyłam 10kg, głownie przez kompulsywne objadanie się. Moja 'anoreksja' przerodziła się w bulimie. Nienawidzę wspominać tych czasów. Potem to już było na przemiennie tycie i chudnięcie, znowu do czterdziestu paru kilo, tym razem bez szpitala.
Tak po krótce wyląda moja historia. Odizolowałam się od ludzi, opuściłam w nauce, nie chciałam nigdzie wychodzić kiedy przytyłam. Ale liczę na to, że jestem na tyle silna, by powiedzieć temu wszystkiemu stop.
Już niedługo kończę 18 lat. Nie wierzę w to, to niby taki umowny wiek, muszę składać podanie o wydanie dowodu, będę ponosiła za siebie odpowiedzialność w stu procentach. Z drugiej strony to tylko wiek i w sumie nic sie nie zmienia. Nie wiem czy będę jakoś hucznie obchodziła tą osiemnastke. Jestem osobą, która do tej pory nigdy nie wypiła żadnego alkoholu, nie paliła żadnych papierosów, nie stosowała innych tego typu używek. Czuję się z tym dobrze, ale wiadomo, 18 urodziny to wyjątek i chcę spróbować alkoholu, nawet jakby miałby być to ostatni raz, kiedy go pije. Chociaż z koleżankami jestem już umówiona na wakacyjne imprezy, więc na jedym razie się nie skończy, przynajmniej w tym roku :D
Wczorajszy Bilans:
- owsianka + 3 paski czekolady + mleko + mandarynka
- gołąbki (200g) + sos pomidorowy + herbata
- truskawki (około 300g) + kawa 2w1

Masz super podejście i wcale Ci się nie dziwię, po takich przejściach... Miałam podobnie i dzięki temu chce tylko schudnąć pare kg i utrzymać wagę.. Pytanie tylko, czy za każdym razem się tak nie mówi.... Powodzenia kochana, super, że waga ruszyła :* Co do 18 spędź ją tak jak chcesz , nie wzoruj się na znajomych. U mnie każdy miał chuczną, mocno oblewaną osiemnastke z której nie wiele pamietaja a stracili mnóstwo kasy. Ja miałam fajną z rodziną i też było super :D
OdpowiedzUsuńA kiedy masz urodzinki?
OdpowiedzUsuńDzikuje za historie. :D Myślisz że do jakiej wagi teraz dojdziesz? W końcu masz nie wiele ponad 50. A bardzo malutko jesz.
Czemu przedawkowalas?._.
Osiemnastka wydaje mi się przeraźliwie odległa. W sumie, nie ma co się dziwić, będę ją miała za ponad dwa lata dopiero. Ja już teraz wiem, że alkoholu nawet wtedy nie tknę. Mogłabym się zbyt łatwo uzależnić. Pewnie spędzę ją sama, chyba że do tego czasu znajdę swoją księżniczkę (nooo, książę też wchodzi w grę), z którą mogłabym cieszyć się tą chwilą.
OdpowiedzUsuńGratuluję ruszenia się wagi. Trzymaj się! :*
1130-dni.blogspot.com
Alkohol,taa... Nie rozumiem tego nastawienia na picie czegoś, co jest zwyczajnie zepsute i tylko ludziom się wydaje, że jest zabawnie. Dlatego popieram Twoje podejście. Sama zamierzam zrobić mały, kameralny obiad dla przyjaciół i rodziny zamiast wielkiej imprezy. Cieszę się, że nic Ci się nie stało po tym "niewielkim" wybryku. Dbaj o siebie, Skarbie.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się
Ja nie wyprawiałam swojej osiemnastki i było mi z tym dobrze :) Twoja historia jest ciekawa i cieszę się, że z tego wyszłaś. Trzymaj się!
OdpowiedzUsuń